baner
 
 
 
 
baner
 

W najnowszych GÓRACH (271): „Czas na bezpieczeństwo”

Ludziom żyjącym w standardowym świecie (wiecie, kogo mam na myśli – tych, których nie obchodzą patenty na ostatnio otwartym bulderze za 9A ani to, jaka magnezja będzie najlepsza dla umiarkowanie suchej skóry) często wydaje się, że wspinanie to szaleńczo niebezpieczny sport. Myśląc „wspinacz”, wyobrażają sobie ubranego wyłącznie w kuse szorty gościa, który walczy w ścianie na śmierć i życie, wisząc na opuszkach palców… Postrzegają nas oni jako żyjących na krawędzi, niedomagających psychicznie superbohaterów, których zdrowie i poczytalność wiszą na włosku.

James Pearson, nadmorskie klify na wyspie Kinkasan, Japonia; fot. Eddie Gianelloni / arch. Wild Country

 

Zawsze uśmiecham się, gdy w miłym towarzystwie porusza się tę kwestię, tym bardziej że rzeczywistość (przynajmniej dla większości z nas) jest o wiele mniej ekscytująca. Dla mnie wspinanie to sport cechujący się nie tyle podejmowaniem ryzyka, ile jego kontrolą. Oczywiście konsekwencje uprawiania wspinaczki mogą być poważne, jednak większość procesów prowadzących w tę stronę zachodzi bardzo wolno, co umożliwia ich kontrolę i pozwala zapanować nawet nad najmniejszymi szczegółami… Pod warunkiem, że wiesz, co robisz. (…)

 

Na pierwszy rzut oka poniższe zestawienie może wydać się pomocne bardziej dla początkujących wspinaczy, jednak prawda jest taka, że każdemu z nas przyda się powtórka – warto od czasu do czasu zweryfikować, co i jak robimy. Zwłaszcza że największe zagrożenie towarzyszy nam wtedy, gdy najmniej się go spodziewamy. Obiektywnie patrząc, ryzyko związane z uprawianiem wspinaczki jest bez wątpienia wysokie, jednak niektórzy odparliby, że jest się wtedy najbardziej skoncentrowanym. Z drugiej strony, zjeżdżając po raz setny w roku ze sportowej drogi, niekoniecznie zwrócisz szczególną uwagę na stan spitów czy sposób przepinania liny. Urazy i wypadki mogą zdarzyć się w każdej chwili, a statystyka mówi, że ten moment nadejdzie prawdopodobnie wtedy, gdy będziemy wykonywać czynność, którą uważamy za łatwą czy normalną.

 

Buldering – panuje błędne przekonanie, że jest najbezpieczniejszą formą wspinaczki, podczas gdy tak naprawdę jest jedną z najbardziej niebezpiecznych. Każde odpadnięcie kończy się upadkiem na glebę, a ciało często przyjmuje o wiele bardziej skomplikowane pozycje i porusza się o wiele szybciej niż w trakcie innych rodzajów wspinania. Podczas bulderowania pomiędzy tobą a twardym podłożem znajdują się wyłącznie dwa bufory – twój spotter i kraszpad – więc lepiej upewnij się, że działają one tak dobrze, jak to tylko możliwe. (…)

 

 

"Buldering jest jedną z najniebezpieczniejszych form wspinaczki" - James Pearson, Les Godiveaux 8A; fot. Once upon a Climb

 

Na sportowo – wspinaczka sportowa uważana jest za bardzo bezpieczną i sam określam ją mianem „wspinaczkowego tenisa”. Jest techniczna i wyczerpująca, ale nigdy naprawdę niebezpieczna. Wiecie, co mam na myśli, choć nie do końca jest to prawdą, bo mimo że ryzyko doznania groźnego urazu podczas wspinania sportowego jest małe, jednak praktykowanie jakiejkolwiek formy aktywności wysoko nad ziemią zawsze będzie poważnie zagrażać życiu i zdrowiu. Wypadki zdarzające się podczas wspinania sportowego można podzielić na dwie kategorie: sprzętowe i techniczne. (…)

 

Trad – w odróżnieniu od wspinaczy sportowych, parający się tradem zdają się świadomi niebezpieczeństw, jakie niesie ze sobą ten rodzaj wspinania i zagłębiają się w temat z adekwatną rezerwą. Wielu wspinaczy tradowych, zwłaszcza początkujących, porusza się tak, jakby odpadnięcie nie wchodziło w grę, traktując swój sprzęt i linę jak ostatnią deskę ratunku. Progres jest zatem wolny lub w ogóle go nie ma, jako że na próbę nie są wystawiane ani fizyczne możliwości, ani techniczne umiejętności osadzania asekuracji, co w rezultacie nie służy ich doskonaleniu. Przy takim stanie rzeczy zdobycie się na odwagę i pójście na całość lub zwykłe poślizgnięcie i niespodziewany lot są jak rosyjska ruletka.

 

James Pearson, wielowyciągowa droga Zembrocal 8c+ na Reunion; fot. Damiano Levati / arch. The North Face

 

Moim zdaniem kluczowe jest perfekcyjne opanowanie osadzania asekuracji, jako że jedynie dogłębne zrozumienie, na czym polega jakość punktu, pozwoli bezpiecznie podjąć decyzję o kontynuowaniu przejścia lub wycofie. Powinieneś ocenić, czy założony przelot jest dobry czy zły – na czym możesz spokojnie polecieć, a co jest wyłącznie kwestią psychy. Napisałem „perfekcyjne opanowanie”, ale nauka zakładania asekuracji to proces, który tak naprawdę nigdy się nie kończy – z czasem po prostu robisz to coraz lepiej, szybciej, efektywniej i z większą wyobraźnią. (…)

 

Tekst: James Pearson

***

 

To tylko niewielki fragment refleksji Jamesa Pearsona związanych z bezpieczeństwem podczas wspinania, jakie warto przeczytać w najnowszym numerze GÓR (271).


 

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com