baner
 
 
 
 
baner
 

W najnowszych GÓRACH (268): "Tajemnice lodowego olbrzyma"

Jak każdą wyniosłą, trudną do zdobycia górę, Lodowy Szczyt zawsze spowijała aura tajemniczości. Rozległy masyw rozbudzał wyobraźnię, wzniecał pożądanie, a czasami zwykłą chciwość. Mając do czynienia z tak wybuchową mieszanką emocji i marzeń, możemy spodziewać się ciekawych historii albo dramatycznych wypadków. Pod tym względem lodowy olbrzym nie zawodzi oczekiwań.

Lodowy Szczyt z Szerokiej Jaworzyńskiej; fot. Leszek Jaćkiewicz

 

ZA NIEDOSTĘPNY MIANY


Interesująca jest historia związana z pierwszym polski wejściem na Lodowy Szczyt. Otóż przykuł on uwagę rozkochanego w Tatrach proboszcza parafii zakopiańskiej, księdza Józefa Stolarczyka. Nic nie wiedząc o wejściach Balla i Blásyego, zapragnął jako pierwszy stanąć na szczycie. Niestety, spóźnił się o 11 lat, bo swoją wyprawę zorganizował dopiero w 1854 roku. Wraz z księdzem Wojciechem Grzegorzkiem i botanikiem Feliksem Berdauem próbował wejść od Lodowej Przełęczy, dotarł jednak tylko do Kopy Lodowej.

 

Ksiądz Stolarczyk zrealizował marzenie dopiero w 1867 roku, co odnotował w prowadzonej przez siebie Kronice Parafii Zakopiańskiej: „Dnia 17 września o godzinie pół do pierwszej z południa wyszedłem ja Pleban z Jędrzejem Walą, Szymkiem Tatarem, Wojciechem Gąsienicą kościelnym i Wojciechem Ślimakiem pierwszy na Szczyt Lodowaty, dotychczas za niedostępny miany, na którym rzeczywiście jeszcze żaden Tourista nie był”.

 

Wyprawa Stolarczyka, choć stanęła na szczycie jako trzecia z kolei, miała jednak swój odkrywczy charakter – osiągnęła go nową drogą od strony doliny Pięciu Stawów Spiskich, a następnie granią od przełęczy Ramię Lodowego. […]

 

TAJEMNICZA TRAGEDIA


Jedną z najbardziej znanych, a jednocześnie zagadkowych historii związanych z tym rejonem Tatr jest tragedia rodziny Kaszniców. Jak na owe czasy zdarzenie to dobrze udokumentowano, opisując później wszystkie fazy dramatycznych zdarzeń. A jednak przyczyn wypadku nie wyjaśniono do dziś, co nieustanie skłania poszukiwaczy sensacji do snucia najróżniejszych domysłów.

 

Wypadek miał miejsce 3 sierpnia 1925 roku. Gwałtowne załamanie pogody przyniosło fatalne warunki. Niezwykle silny wiatr, deszcz i przenikliwe zimno towarzyszyło grupie próbującej przedostać się przez Lodową Przełęcz do Doliny Jaworowej. Zdesperowanym turystom – warszawskiemu prokuratorowi Kazimierzowi Kasznicy, jego żonie Walerii i ich 12-letniemu synowi – pomagał młody acz doświadczony taternik, Ryszard Wasserberger. Pierwszy niepokojący sygnał pojawił się po osiągnięciu Lodowej Przełęczy, gdy chłopiec zaczął skarżyć się na trudności w oddychaniu. Deszcz zamienił się w grad, a wiatr przybrał siłę huraganu. Matka wzięła od syna plecak, a Wasserberger pomagał mu w zejściu. […]

 

NASZ CI ON


…Ale tylko przejściowo. Niepewna sytuacja związana z kształtowaniem się granic w okresie międzywojennym sprawiła, że państwo polskie postanowiło działać metodą faktów dokonanych i zajęło między innymi sporą część Spisza wraz z Tatrami Wysokimi. W związku z tym od listopada 1938 do września 1939 roku Lodowy posiadał chlubne miano najwyższego szczytu Rzeczpospolitej. […]

 

 

Więcej o niezwykłych historiach związanych z Lodowym Szczytem przeczytacie w najnowszym numerze GÓR (268).


KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com