baner
 
 
 
 
baner
 

W najnowszych GÓRACH (264): "Jak brat bratu, czyli Big Easy na Choktoi Ri"

W niecały rok po tym, jak Thomas Huber przeszedł wspaniałą ścianę złotego granitu na sześciotysięcznym Cerro Kishtwar, Alex pozazdrościł bratu przygody. Młodszy, jednak nie mniej ambitny, rozejrzał się po mało śmiganych szczytach w Himalajach i Karakorum i, rzecz jasna, wynalazł linię dla siebie. Czy równie spektakularną? Przekonajmy się.

"Z Alexem Huberem po raz pierwszy spotkałem się niedługo po tym, jak powtórzyłem jego drogę Nirwana. Podczas rozmowy wyraźnie poczułem, że będziemy się dobrze dogadywać. Miałem nosa – już rok później pojechaliśmy na pierwszą wspólną wyprawę do południowej Afryki. W zespole wszystko zagrało jak należy, więc zaczęliśmy częściej wspinać się razem: Naranjo de Bulnes, Taghia, Alpy, Patagonia... Jednak logiczną konsekwencją poszukiwań alpejskich doświadczeń była potrzeba sięgnięcia dalej, dokonania czegoś wyjątkowego. Podczas jednej z wypraw pojawił się pomysł zorganizowania latem 2018 roku małej, ale za to konkretnej ekspedycji. Musieliśmy tylko jasno zdefiniować cel, który odpowiadałby naszym ideałom i potrzebom. Jako wspinacze o typowo skalnym rodowodzie szukaliśmy przede wszystkim dobrej jakości skały. Rok wcześniej Alex był w Pakistanie, gdzie znalazł niesamowitą i niezwykle estetyczną linię, położoną tuż nad lodowcem Choktoi."


Choktoi Ri w pełnej krasie. Fot. Fabian Buhl


"Po krótkich poszukiwaniach w literaturze okazało się, że jest wciąż nietknięta! Przyznam, że byłem tym mocno zdziwiony. Góra, na której znajdował się potencjalny projekt, nosi lokalną nazwę Summa Brakk, którą zawdzięcza swoim trzem charakterystycznym wierzchołkom. Amerykanie ochrzcili ją mianem Choktoi Ri, ponieważ jest najwyższa w grupie Choktoi – mierzy 6166 metrów. Wybrana droga wiodła żebrem o długości 2200 metrów i pięknie jaśniała w świetle dnia. Wydawała mi się jedną z najładniejszych i zarazem najbardziej oczywistych linii w całej dolinie. By ją pokonać, musieliśmy celować w termin, który zapewniłby ciepłą, ale też suchą aurę, dlatego wyprawę zaplanowaliśmy na lipiec i sierpień." - relacjonuje Fabian Buhl.


Jak wyglądała wspinaczka dwójki przyjaciół na upatrzonej drodze, z czym musieli się w trakcie niej mierzyć i dlaczego przez całą wyprawę byli na przymusowej diecie wegetariańskiej - o tym dowiecie się z lektury nowego numeru GÓR. ;-)

 

KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com