Już ponad dekadę temu miłośnicy outdooru zakochali się w wielofunkcyjnych przyczepkach produkowanych przez markę Thule, które pozwoliły rodzicom uwielbiającym jazdę na rowerze, narciarstwo biegowe i skiturowe dzielić swoje pasje ze swoimi dziećmi. W 2015 r. szwedzki producent zaprezentował pierwsze plecaki techniczne, które niejednokrotnie testowaliśmy i wrażeniami dzieliliśmy się na naszych łamach. Nic dziwnego, że Thule pomyślało także o produktach skonstruowanych specjalnie pod kątem transportu sprzętu narciarskiego. W trakcie zimy 2021/2022 przetestowaliśmy torby na narty i plecak na buty narciarskie z serii RoundTrip. Oto nasza opinia o dwóch tytułowych torbach – jak sama nazwa wskazuje, jedna jest zaopatrzona w kółka, a druga to standardowy narciarski pokrowiec przenoszony na ramieniu.
W obu przypadkach wybraliśmy wersje o długości 192 cm. Ponadto produkty mają wersje 175- i 165-centymetrowe. Jako że męska część redakcji posiada jednak narty o długościach 177 i 182, postanowiliśmy przetestować najdłuższy wariant. Przy okazji, szczególnie w przypadku wersji na kółkach, wykonanie tak długiej torby, która będzie dobrze spisywać się podczas ciągnięcia jej za sobą, jest z pewnością większym wyzwaniem dla producenta.
Zacznijmy jednak od standardowej torby Thule Round Trip Ski Bag. Oprócz różnych długości w ofercie Thule znajdują się dwie wersje kolorystyczne tego produktu – szary (tak określa go w swoim katalogu firma, choć naszym zdaniem jest to ciemny turkus :-)) z zamkiem w kolorze cyjan, oraz czarny z zamkami w kolorze musztardowym. My wybraliśmy wariant szary, aby współgrał z kolorem plecaka na buty, który opisywaliśmy tutaj.
Podstawową cechą, jaką musi spełniać taka torba jest solidność wykonania, odpowiedni poziom zabezpieczenia sprzętu narciarskiego oraz patenty ułatwiające przenoszenie i operowanie torbą podczas transportu.
Nie ulega wątpliwości, że Thule podołało tym wymaganiom. Poliester 600D, który zastosowano jako materiał zewnętrzny robi niezwykle solidne wrażenie i nasz egzemplarz, mimo że celowo „ciorany” podczas kilku wypadów, nie nosi niemal żadnych śladów użytkowania. Wewnątrz zastosowano nieprzemakalny materiał typu brezent, a pomiędzy nimi znajduje się warstwa pianki polietylanowej, która świetnie zabezpiecza sprzęt przed uderzeniami podczas transportu. Ta trzywarstwowa konstrukcja sprawia również, że Thule RoundTrip Ski Bag ma znacznie większą (niż większość produktów tego typu) sztywność, dzięki czemu transportowanie krótszych nart też nie sprawia, że pokrowiec zupełnie traci „fason”.
Torba zachowuje sztywność nawet przy nieznacznym dopakowaniu dodatkowymi rzeczami
W komorze głównej wydzielono osobny tunel, przeznaczony na kijki narciarskie, co pozwala na odgrodzenie ich od nart.
Tunel na kijki narciarskie
Zasadniczo torba przewidziana jest na jedną parę zjazdówek, ale swobodnie mieści dwie pary nart skiturowych z wiązaniami pinowymi. W komorze znajdziemy ciekawy patent Thule, a mianowicie parę futerałów, które można nałożyć na czuby nart. Pełnią one podwójną rolę – po pierwsze, chronią najbardziej narażoną na mocne uderzenia część nart; po drugie, można w nich wygodnie umieścić dodatkowe, miękkie elementy sprzętu (rękawice, czapki, kamizelkę puchową, bieliznę etc.), zabezpieczając je tym samym przed przemieszczaniem się wewnątrz torby podczas transportu. To rozwiązanie bardzo przypadło nam do gustu.
Futerały, które można nałożyć na czuby nart pełnią rolę ochronną i służą do spakowania mniejszych elementów narciarskiego ekwipunku
Wysoko oceniamy także bardzo długi, dwusuwakowy (brawa dla producenta zastosowanie funkcjonalnych tasiemko-pętelek, którymi łatwo operować nawet w grubych rękawicach!) i pancerny zamek firmy YKK, który ma kształt litery S. Zapina się on bezproblemowo nawet w przypadku mocnego wypchania torby dodatkowymi rzeczami, zaś kształt pozwala na łatwy dostęp do dodatkowo spakowanych elementów wyposażenia w poszczególnych miejscach komory (rozpięcie odcinka na jednym „brzuszku” litery S daje łatwy dostęp do rzeczy w jednej połowie komory).
Każdy, kto dużo podróżował z taką torbą i wielokrotnie wkładał ją lub wyciągał z samochodowego boksa, bagażnika osobowego auta czy też autokaru, wie, jak ważne są wszelkie dodatkowe uchwyty. Thule RoundTrip Ski Bag ma trzy takie rączki – dwie, największe, na obu końcach oraz jedną w środku, która służyć może również do przenoszenia torby. Przy operowaniu bagażem mogą także pomóc dwa zewnętrzne pasy kompresyjne, które po zaciągnięciu zapobiegają przemieszczaniu się sprzętu wewnątrz komory głównej, a w przypadku transportu dużej liczby rzeczy – ułatwiają zapinanie długiego zamka.
Rączki obu testowanych toreb – obie są bardzo solidne wykonane. Widać ciut większy uchwyt Thule RoundTrip w wersji z kółkami oraz masywne zamki YKK w obu modelach
Oczywiście torby nie musimy przenosić za pomocą wspomnianej rękojeści (choć jest wtedy bardzo dobrze wyważona). Zazwyczaj dużo wygodniejsze będzie użycie wygodnego paska na ramię. Jest on demontowalny – przypinany za pomocą solidnie wykonanych, trójkątnych klamerek z metalowym zamkiem.
Czas, aby omówić drugą testowaną torbę, która jest w zasadzie podobna, ale większa objętościowo i przystosowana do transportu na kółkach: Thule RoundTrip Ski Roller. Podobnie jak w przypadku opisanego wyżej produktu, wybraliśmy wersję 192 cm (pozostałe dwie długości są identyczne jak w przypadku Ski Bag). Do wyboru są takie same wersje kolorystyczne – my dla odmiany zdecydowaliśmy się na czarną.
Narciarze, którzy często latają samolotem na swoje wypady, wiedzą, że za pomocą takiej torby można nieco „oszukać” system. Ideałem jest Swiss Air, który oferuje przewóz torby z nartami za darmo – w ramach każdego biletu. Jednak nawet w liniach typu LOT czy Lufthansa zazwyczaj można, zgłaszając to wcześniej (zwykle najpóźniej 24 godziny przed lotem), zarejestrować taką torbę jako bagaż główny. Gdy lecimy tzw. tanimi liniami, zabranie sprzętu narciarskiego zwykle wiąże się w koniecznością wykupienia bagażu sportowego, ale i w tym przypadku, jeśli dodamy go do niskiej taryfy za lot z samym bagażem podręcznym, jest to wciąż opcja budżetowa. :-)
Tymczasem do takiej torby, jak Thule RoundTrip Ski Roller, oprócz nart i kijków jesteśmy w stanie zapakować zarówno buty narciarskie, jak i – przy pewnej dozie minimalizmu – cały dodatkowy ubiór, wyposażenie i kosmetyki. Chociaż Thule nie podaje objętości obu testowanych toreb, to z pewnością wersja na kółkach jest o około 30-40% większa.
Oczywiście bagaż będzie wtedy ważył co najmniej około 20 kilogramów, więc łatwo się domyślić, że budowa torby musi być przystosowana do transportu sporych ciężarów. Konstruktorzy Thule wzięli to sobie do serca.
Kluczowym elementem jest system nośny na kółkach. Ich duża średnica, masywna budowa i pełna demontowalność to niepodważane zalety torby. Producent dodatkowo wzmocnił dolną część za pomocą specjalnych 35-centymetrowych, przykręcanych (a zatem wymiennych w razie zużycia) usztywniaczy. Dzięki temu Ski Roller świetnie jedzie także, gdy przemieszczamy się po niewyrównanym podłożu.
Masywne i demontowalne kółka oraz solidne usztywniacze tworzą stabilny system
Poza tym zewnętrzna konstrukcja jest bardzo podobna do omawianej powyżej: mamy do dyspozycji trzy, w takich samych miejscach umiejscowione, rękojeści oraz dwa pasy kompresyjne. W tej wersji torby producent wzmocnił jednak główną rękojeść, a do pasów ściągających dodał specjalne, wyściełane pady zapinane na rzep. Będzie to przydatne zarówno przy podnoszeniu torby, ale docenimy to rozwiązanie także wtedy, gdy będziemy ciągnąć torbę za przedni pas kompresyjny – jest to nawet zalecane w przypadku pełnego naładowania (Ski Roller ciągnięty za przedni uchwyt, potrafi się jednak nieco „łamać”, szczególnie jeśli zapakujemy do niego narty, których długość jest znacznie mniejsza od torby).
W porównaniu do Ski Baga w komorze głównej Ski Rollera producent dodał trzy rozwiązania. Narty można przypiąć za pomocą zaopatrzonych w klamerki pasków. Jeśli pakujemy jedną parę, przypinamy je ślizgami do spodu torby, jeśli dwie pary – to złożone parami prostopadle do „podłogi”. Szczególnie w tym drugim przypadku przyda nam się dodana przez producenta specjalna wyściełana przegroda, która przy okazji dodatkowo usztywnia torbę. Podobnie jak w Ski Bagu mamy do dyspozycji identyczne futerały nakładane na czuby nart. Producent pomyślał także o dodatkowej, obszernej, siateczkowej, zapinanej na zamek kieszeni, w której można schować mniejsze elementy ekwipunku narciarza.
Obie torby z powodzeniem służyły nam już zarówno podczas redakcyjnych delegacji, jak i w trakcie wyjazdów prywatnych. Na razie nikt nie narzekał, co jest najlepszym dowodem, że designerzy Thule dobrze wykonali swoje zadanie i niejeden narciarz doceni ich pracę podczas wojaży w poszukiwaniu perfekcyjnego sztruksu lub świeżego puchu.