Jak to drzewiej bywało
Jeszcze nie tak dawno
próbowałam segregować wyposażenie mojego bagażu za pomocą reklamówek. Pomysł z jednej strony niegłupi – miał przede wszystkim tę zaletę, że foliowe torebki chroniły ubrania przed zamoknięciem podczas zlewy. Tylko że wraz z kolejnymi dniami wędrówki worków ubywało, bo były wykorzystywane na zapakowanie mokrych menażek albo służyły jako podręczny śmietnik. Większość zwyczajnie nie grzeszyła trwałością i zużywała się w sposób naturalny. Pod koniec wyjazdu trzeba było wykazać się niezłą logistyką, by ogarnąć zawartość plecaka.
Gdy nadeszły trochę lepsze dla wędrowców czasy i w naszych sklepach górskich zaczął pojawiać się coraz bardziej specjalistyczny sprzęt,
odkryłam worki wodoszczelne z przyjemnego w dotyku materiału, które nie miały – jak by się mogło w pierwszej chwili wydawać - nic wspólnego z brezentowymi odpowiednikami dla żeglarzy. Pakowało się do nich rzeczy z wiarą, że nie zamokną podczas wędrówki z plecakiem. I faktycznie działały.
Polubić pakowanie z Garment Mesh Sack Sea to Summit
Znacznie później ktoś polecił mi pokrowce Garment Mesh Sack produkowane w trzech różnych wielkościach przez firmę Sea to Summit. Muszę szczerze tutaj przyznać, że dzięki nim na nowo polubiłam pakowanie (polecam uwadze
mój tekst nt. pakowania się na wyjazdy...).
Garment Mesh Sack Sea to Summit - firmowe zdjęcie produktu
Używam pokrowców o rozmiarach S (25 x 20 x 9,5 cm), M (49 x 35 x 11 cm) i L (49 x 35 x 11 cm). Gdyby ktoś zapytał mnie, który rozmiar uważam za najbardziej przydatny, nie potrafiłabym odpowiedzieć. Wszystkie trzy wykorzystuję i dla wszystkich znajduję zastosowanie. Mają bardzo poręczny prostokątny kształt. Wierzchnia ścianka wykonana jest z przewiewnej siatki, boki z nylonu, spód ze wzmocnionego materiału (zdaje się, że jest to cordura, bo taką wszywkę posiadają). Przy siatkowej ściance mają
wszyty zamek – suwak otwiera pokrowiec prawie na całej długości obwodu (tylko z jednej węższej strony nie ma takiej możliwości). Na ściance bez zamka, mamy za to
wszytą rączkę z materiału, dzięki czemu możemy transportować opakowania wraz z zawartością. W każdym rozmiarze pokrowca mam
innego koloru nylonowe wstawki – S to kolor zielony, M – granatowy, L – bordowy. Ułatwia to szybką orientację w zawartości pakunków. W przeciwieństwie do reklamówek pokrowce te są
znacznie bardziej trwałe: nazwa cordura mówi sama za siebie, a i siateczka wygląda na bardzo solidną: nie haczy się - nie udało mi się jeszcze jej ani razu przypadkowo zaciągnąć. Film ilustrujący możliwości Garment Mesh Sack można zobaczyć poniżej:
Kilka uwag użytkowniczki
Największą zaletą pokrowców jest to, że dzięki kształtowi prostopadłościanu można do nich wygodnie zapakować co tylko chcemy. Zmieszczą się zarówno T-shirty, spodnie, bluzy, jak i nawet wyprasowane koszule. Wolne przestrzenie wypełniam różnymi innymi drobiazgami, typu skarpetki, a nawet zwiniętymi w rulon bluzeczkami.
Ponieważ zamykamy szczelnie wypełniającą pokrowiec całość na zamek, w środku nic dzięki temu się nie przemieszcza i mamy pewność, że po przyjeździe na miejsce wyciągniemy z pokrowca rzeczy w takim samym stanie, jak je włożyliśmy przed podróżą. Nawet koszule nie wymagają specjalnego odświeżania. W workach, których używałam wcześniej, po podróży miałam zdecydowanie większy galimatias. Można było się do nich dostać tylko przez wąski otwór – w pokrowcach mamy bardzo wygodny zamek.
(...)
Czytaj dalej tutaj >>
Tekst: Kamila Gruszka (Ceneria.pl)