Środkową część Norwegii znam dość dobrze, gdyż od wielu lat pracuję w rejonie nieodległego Oppdal i wiele razy odbywałem wycieczki w kierunku wybrzeża, zafascynowany tamtejszymi górami. Wspinając się z norweskimi kolegami uzmysłowiłem sobie, że lokalni wspinacze w większości skupiają się na lodospadach, pozostawiając wiele kilkusetmetrowych urwisk skalnych nadal nietkniętych. Na pewno przyczyniło się do tego duże zatrawienie skały gór, które startując niemal wprost z poziomu morza, osiągają wysokość bezwzględną 1800 m. Dla nas, taterników, zimowe trawki stanowią wręcz dodatkową zaletę, więc postanowiliśmy sprawdzić, jakie będzie to norweskie mikstowe wspinanie. Mając sporą kolekcję zdjęć ścian, filarów dolin Litldalen i Eikesdalen nietrudno było mi znaleźć towarzyszy wyprawy. Za bazę obraliśmy sobie przytulny domek w Eresfjord, zaledwie 15 minut podejścia od zachodnich ścian masywu Goksoyra. Pogoda przez 3 tygodnie naszego pobytu pozwoliła zrealizować większość z zaplanowanych wspinaczek.
Wspięliśmy się w trójkowym zespole (Gosia, Józek i ja) zachodnim filarem N wierzchołka Goksoyra. Będziemy długo pamiętać tę fantastyczną linię, posiadającą wszelkie cechy superklasyka. Podczas pierwszych godzin wspinaczki na lotnej asekuracji (III-IV, miejsca V) odnajdywaliśmy właściwą drogę wśród niezliczonych ścianek, trawersów, kominków, zaciątek i płyt. Po wyjściu na wypłaszczenie filara, otworzyła się przed nami niesamowita sceneria gór i fiordów środkowej Norwegii, oświetlona charakterystycznym dla tej szerokości geograficznej miękkim światłem. Natomiast górna część drogi zapewniła nam kilka świetnych, piątkowych wyciągów trawkowo-mixtowych na sztywnej asekuracji. Drogę skończyliśmy w zachodzącym słońcu po 10 godzinach.
W rejonie Eiksdalen pozostawiliśmy własny ślad, wytyczając dwie nowe drogi na 450-metrowej ścianie, znajdującej się nad naszym lokum. Ice Forest droga Jaśka Kuczery i Marcina Księżaka zaczynająca się przyjemnym 3-wyciągowym lodem oraz Vertical Garden Józka Soszyńskiego i moja, dostarczyły nam kupę radości z pokonywania dziewiczego terenu. Stanowiska i zjazdy z drzew stanowią niewątpliwy atut obu linii, powstałych w sumie z przypadku pod koniec naszego pobytu - zagrożenie lawinowe nie pozwoliło nam działać na większych formacjach.
Powspinaliśmy się również na lodach. Z Sokołem udało się nam zrobić 450 m Brudesloret WI5, Jasiek i Marcin natomiast załoili górny próg Mardalsfossen WI6 czyli 297m totalnego pionu, czwartego co do wysokości lodospadu na świecie o swobodnym spadku (dolny, łatwiejszy próg 350 m wysokości w tym sezonie nie wylał wystarczająco). O przejściu wyjazdu czyli Drodze Polskiej na Togveggen, poświęconej pamięci Maćka Berbeki i Tomka Kowalskiego mogliście przeczytać więcej we wcześniejszej wiadomości.
Podsumowując; środkowa Norwegia posiada wprost nieograniczony potencjał prowadzenia nowych dróg mikstowych na kilkusetmetrowych formacjach, w związku z czym uczestnicy tegorocznej wyprawy zapowiedzieli swój szybki powrót do krainy fiordów ;).
W kolejnych dniach, ze względu na załamanie pogody (wysoka temperatura i opady deszczu) wszyscy uczestnicy podejmowali próby drytoolowe na pobliskiej skalnej ścianie w trudnościach około M7. Kiedy pogoda uległa poprawie, prowadzono dalszą działalność górską.
Pragniemy bardzo podziękować Polskiemu Związkowi Alpinizmu i www.hardrock-wspinanie.pl za pomoc w realizacji wyprawy oraz sponsorom sprzętowym Monkey’s Grip, Hi Mountain, Montano i FIXE za doskonałe produkty.