baner
 
 
 
 
baner
 
 
 
2012-03-21
 

Jak oddychać pod śniegiem

Co dzieje się pod śniegiem, co nas tam najczęściej zabija i jak wydłużyć czas, który będzie konieczny do odszukania nas i odkopania.
Przeżycie w lawinie nie jest takie łatwe i statystycznie częste. Aby mieć większe szanse na przeżycie, oprócz szczęścia (również popartego np. używaniem kasku) w unikaniu urazów, szczególnie głowy, nasi partnerzy działań górskich powinni nas wyciągnąć, zanim lawina nas nie udusi (przy zasypaniu całkowitym głowa i tułów pod śniegiem), i dodatkowo przed czasem, w którym temperatura wewnętrzna naszego ciała opadnie do granicy 28 - 24 stopni kiedy to nasze serce zatrzyma się w mechanizmie hipotermii.
 
Zasypanie całkowite w lawinie skutkuje najczęściej odcięciem możliwości oddychania powietrzem znad powierzchni śniegu. Bardzo duże znaczenie ma tu oczywiście rodzaj lawiny, który nas zasypie. I tak wszelkie luźne formy lawin, jak pyłówka (rzadko tyle śniegu, by zasypało całkowicie), deska miękka, czy wiosenne lawiny z mokrego śniegu zasypują nas i szczelnie zamykają komunikację powietrza w naszych drogach oddechowych z atmosferą ziemską.

Natomiast lawiny w postaciach sprasowanego śniegu, deski śnieżnej twardej, które tworzą się na nawietrznej stronie góry po zejściu formują duże bryły śnieżne, pomiędzy którymi istnieje sporo przestrzeni z powietrzem, które dodatkowo poprzez sąsiednie takie twory mają kontakt ze świeżym powietrzem, więc oddychać w takich warunkach jest prościej – większość ludzi, którzy przeżyli zasypanie całkowite, to ludzie, których partnerzy odkopali bardzo szybko (do 15 minuty), lub którzy trafili na zasypanie lawiną z twardych form śnieżnych.
 
Teraz ciekawostka – śnieg, nawet ten sprasowany w lawinie, zawiera do 50% powietrza (nie czystego tlenu, jak piszą niektórzy) i właściwie można by z niego korzystać, gdyby nie nasz oddech. W pierwszych minutach od zasypania, jeśli tylko nasze drogi oddechowe nie wypełnił śnieżny pył i nasza klatka piersiowa ma miejsce na rozprężanie się, to jesteśmy w stanie oddychać powietrzem zgromadzonym wokoło, w śniegu. Proces ten jest wspomagany przez wymianę gazową pomiędzy śniegiem a przestrzenią wokół naszych ust, czy nosa, a warunki są tym lepsze, im większa jest powierzchnia tej przestrzeni. Jednak biegnący czas, a raczej ilość i temperatura wydychanego, zużytego, bogatego w dwutlenek węgla powietrza działa na nasza niekorzyść zamykając naszą powierzchnię wymiany powłoką lodową powstałą z wilgoci i ciepła oddechu. Lód ten odcina nas od tego zbawczego powietrza zawartego w śniegu. Dodatkowo w ciasnych przestrzeniach stężenie dwutlenku rośnie dużo szybciej niż spada stężenie tlenu, a proces ten przyspiesza powstawanie tej „maski lodowej” i rozpoczyna fazę duszenia w lawinie.
 
Producenci sprzętu do uprawiania sportów górskich po przeanalizowaniu powyższych faktów sięgnęli po technologię dzielącą wdech od wydechu, separując je za pomocą zaworu umieszczonego w rurce zaopatrzonej w ustnik. Na końcu rurki wydechowej, znajdującej się z boku naszego tułowia, umieszczono pochłaniacz CO2, a czyste, nieskażone powietrze „wysysamy” ze śniegu sprzed naszej klatki piersiowej. System ten znany na rynku działań górskich jako „Avalung” wspomaga nas, jako jedyny, wydłużając czas przeżycia pod śniegiem u osób, które nie doznały śmiertelnych urazów. Czas ten powinien być w efektywny sposób wykorzystany przez naszych partnerów do poszukiwań, a to zależy od posiadanego ABC lawinowego (detektor, sonda, łopatka), oraz od umiejętności i treningu posługiwania się nim.
 
Fot. www.backcountry.com

Czy ten system działa, badania w laboratorium, oraz testy w śniegach pokazują, że tak, docierają do nas informacje o przeżyciu z systemem AvaLung, natomiast statystyki użycia z sukcesem i bez są niedokładne (przeciwnie do plecaków ABS) i głównie tyczą się krajów Ameryki Północnej (...)
 
Dokończenie artykułu na stronie nieznanetatry.pl



KOMENTARZE
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
Dodaj komentarz
 
 
 
Copyright 2004 - 2024 Goryonline.com