W latach 70. ściany te miały po kilkadziesiąt przejść w sezonie, obecnie jedynie Filar Grońskiego jest częściej odwiedzany (przez około dziesięć zespołów rocznie, w porównaniu do najpopularniejszych dróg na Mnichu jest to oczywiście ruch znikomy). Pająki przechodzone są raz na kilka lat (trzy–cztery przejścia w latach 2000–2012). Przyczyny spadku popularności to dalekie (jak na dzisiejsze standardy) podejście, nieco skomplikowane zejście, brak spitów, gotowych stanowisk i w ogóle niezbyt duża liczba haków w ścianach.
Wspinaczka na Pająkach. Fot. arch. Miłosz Jodłowski
W żadnym wypadku nie powinno nas to jednak odstraszyć. Dla tych, którzy poszukują celów odległych od zatłoczonych ścian Mnicha, Zamarłej czy Kościelca, będzie to wręcz dodatkowy atut. Obie drogi są, jak na standardy Tatr Polskich, wyjątkowo piękne i dość długie, przeważają fragmenty biegnące w litej skale, z kruszyzną też nie jest najgorzej – choć, szczególnie na łatwiejszych wyciągach, uważać trzeba.
Podejście pod ściany
Obie linie należy atakować raczej w drugiej części sezonu, przy pewnej pogodzie. Drogi zaczynają się wysoko, powyżej 2000 m n.p.m., a ściany przez większość czasu znajdują się w cieniu. Na początku lata pod ścianami i na Zachodzie Grońskiego zazwyczaj zalegają płaty śniegu. Po opadach deszczu również warto odczekać kilka dni – zwłaszcza na dolnych płytach północnej ściany Wołowej Turni mokra skała będzie nam bardzo przeszkadzać. Podejście pod obie ściany ze schroniska w Morskim Oku zajmuje około dwóch godzin. Ze szlaku prowadzącego na Rysy nieco poniżej Buli pod Rysami schodzimy w prawo i poziomym trawersem dochodzimy w rejon wielkiego tarasu (często zaśnieżonego) u podnóża północnej ściany ŻTM. Z tarasu pod Filar Grońskiego kierujemy się w lewo, podchodząc do rozgałęzienia żlebów z Żabiej Przełęczy i Żabiej Przełęczy Wyżniej, pod Pająki idziemy po tarasie w prawo, dalej wznoszącym się zachodem aż do podnóża Komina Stanisławskiego ograniczającego północną ścianę Wołowej Turni z prawej strony. W tym miejscu znajduje się też wylot żlebu będącego dolnym odcinkiem Zachodu Grońskiego.
Filar Grońskiego i Pająki
Sprzęt: na obie drogi zabieramy standardowy zestaw sprzętu, w normalnych warunkach powinniśmy sobie poradzić bez haków i młotka (ale koniecznie musimy je mieć w plecaku), na Pająkach przydadzą nam się też ławki i fifi.
Filar Grońskiego
IV+, ok. 350 metrów (w tym ok. 250 metrów z pełną asekuracją) 1 przejście: Stanisław Groński, Adam Uznański, 2 VII 1931 r.
Groński zaliczany jest do najpiękniejszych czwórek w otoczeniu Morskiego Oka. Uroda drogi to sprawa subiektywna, trzeba jednak przyznać, że ciężko znaleźć linię z podobnego przedziału trudności, dłuższą niż 100 metrów, na której nie dominuje typowy tatrzański „rzęch”. Na Filarze Grońskiego nawet trójkowe wyciągi są w miarę lite, jedynie na początku musimy przedrzeć się przez trawiasto-skalisty teren o trudnościach I–II. Mimo relatywnie niewielkich trudności drogi, nie należy jej lekceważyć. Pierwotnie wyceniona była jako bardzo trudna (IV), na nowszych schematach pojawia się już nota V–. Droga nie należy także do najprostszych pod względem orientacyjnym, wiele zespołów błądziło w ścianie, szukając najłatwiejszego sposobu przejścia. Na zdjęciu wrysowano najczęściej chodzone warianty. Kluczowe jest właściwe ominięcie pasa okapików mniej więcej w połowie wysokości filara (na zdjęciu pierwsze miejsce za IV). Systemem zacięć na lewo od ostrza filara biegnie zaznaczony na zdjęciu, ale rzadko chodzony wariant Rendez-vous (VI). W górnej części polecany jest wariant po ostrzu (oryginalna droga obchodziła górne spiętrzenie szerokim łukiem po prawej stronie). Po wyjściu na wielki taras na grani ponad Żabią Przełęczą Wyżnią na szczyt dochodzimy po wielkich płytach od strony południowej.
Pająki
VI A1 (VIII 2 x A0), ok. 350 metrów
1 przejście: Pavel Pochyly, Pavel Ballay, 25 VII 1963 r.
Pająki na północnej ścianie Wołowej Turni. Fot. arch. Miłosz Jodłowski
W latach 70. Pająki były jedną z najczęściej przechodzonych dróg w rejonie Wołowego Grzbietu, obecnie zapuszczają się tam nieliczni. Dla mnie osobiście jest to jedna z ciekawszych wspinaczek w rejonie Morskiego Oka, o całkiem sporej klasie. Na drodze prawie nie ma haków (poza odcinkiem w okapach), trzeba wykazać się umiejętnością odszukiwania drogi w dużej ścianie, a także w miarę sprawnie się poruszać. Linia ma ponad dziesięć wyciągów, a po jej skończeniu czeka nas jeszcze dość długie zejście. Oryginalny przebieg drogi w górnej części jest trudny do odtworzenia, na zdjęciu zaznaczyłem linię, którą przeszedłem w 2001 roku (korzystałem z przy-zwoitego schematu Marka Pokszana). Pierwszy wyciąg to nietrudne podejście pod pas dolnych płyt. Mają one nachylenie rzędu 45 stopni, jednak ze względu na rodzaj skały (wielkie lustro tektoniczne) ich pokonanie jest wyjątkowo emocjonujące.
Tekst: Miłosz Jodłowski
Dalszą część artykułu znajdziecie w GÓRach nr 217 (czerwiec, 2012)